Głos Pacjenta Onkologicznego Nr 2
„Głos Pacjenta Onkologicznego” Nr 2, maj 2012 13 Jesteśmy potrzebni MOJA HISTORIA Paweł, 37 lat, od 8 lat zmaga się z chorobą. Wolontariusz w Centrum Onkologii. Członek Polskiego Towarzystwa Stomijnego. Wszyscy stronią od szpitali, a ja nie mogłem się doczekać na- stępnych wizyt. Pytałem znajomego psychiatrę, czy wszystko ze mną w porządku, powiedział, że moja postawa jest prawidłowa, gdyż tam uratowano mi życie. Wcześniej raczej niechętnie chodziłem do szpitali, by odwiedzić znajomą czy bliską osobę. Zawsze myślałem: „o czym to ja z chorym mogę porozmawiać, jak mam się zachować w obecności osób które cierpią ?” Moje podejście zmieniło się. Po operacji budziłem się i znowu zasypiałem. W chwilach przy- tomności rozmawiał ze mną jeden z pacjentów. Młody chłopak, dwudziestokilkuletni, który przyjechał na chemioterapię. Słucha- łem go, bo bardzo ciekawie opowiadał o sobie, zaskoczony też byłem podobieństwem jego doświadczeń do moich. Kiedy zasypiałem jego słowa odbijały się jak echo w mojej głowie: „Nie martw się ,od teraz już wszystko będzie dobrze”. Tych słów oraz troskliwej opieki perso- nelu szpitala nie da się zapomnieć. Ta otwarta postawa oraz słowa Pana Jezusa z Ewangelii Św. Mateusza „Byłem chory, a odwiedzili- ście mnie” zachęciły mnie do odwiedzania pacjentów. Prawie rok zmagałem się, by pójść i poprosić dyrektora oddziału o zgodę na odwiedzanie pacjentów. Wcześniej przy każdej wizycie w przychodni przyszpitalnej udawałem się na piętro(oddział), by przywitać się z personelem, no i tak niechcący, zagadywałem pa- cjentów. Zauważyłem, że w Centrum Onkologii działa wolontariat fundacji „Dobrze że Jesteś” robią oni dobrą robotę, pomagając nie zgubić się pacjentom w tak wielkim obiekcie. Mnie jednak intereso- wało „moje piętro”, na którym spędziłem tyle miłych chwil. Podczas jednej z wizyt zobaczyłem Pana Profesora i pomyślałem: „Idę poroz- mawiać o moim wolontariacie, pewnie mnie nie przyjmie, bo jest za- jęty, ale może umówię się na rozmowę.” Byłem mile zaskoczony, gdy usłyszałem: „Ja wszystko wiem i mój personel bardzo pana chwali, zapraszam porozmawiamy, ktoś taki jest nam tutaj potrzebny.” Prze- szedłem jeszcze rozmowę z Szefową pielęgniarek, Panią psycholog i wtedy mogłem już swobodnie przychodzić do pacjentów. Wiedzę uzupełniłem zaliczając kurs wolontariusza stomijnego zorganizowa- ny przez Polskie Towarzystwo Stomijne, którego jestem członkiem. Wolontariat wymaga systematyczności, niestety moja niepełno- sprawność nie zawsze mi na to pozwala. Chciałbym mieć współpra- cownika, który mógłby mnie zastępować. Co mnie najbardziej motywuje? Oprócz niebiańskiej nagrody – cha! cha! cha! – świadomość, iż jestem potrzebny innym. Ich radość i nadzieja jest jak zapłata. Wielu pacjentów jest samotnych, rzad- ko kto ich odwiedza. Bardzo potrzebują relacji z innymi. Wolonta- riat daje możliwość poznania ciekawych osób, można oderwać się od swoich codziennych problemów, pozostawiając je przed szpitalną furtką. Zachęcam wszystkich do zaangażowania się w wolontariat. Szczególnie te osóby, które tak jak ja, doświadczone były chorobą. Jesteśmy potrzebni. Chcesz zostać Ochotniczką? Napisz do nas, odpowiemy na wszystkie pytania Federacja Stowarzyszeń AMAZONKI Łucja Werblińska amazonki@amazonki.poznan.pl Czytaj więcej na www.amazonkifederacja.pl oraz na Facebooku ła im sił do pomagania innym. Ale zanim zaczęły tę misję, długo szkoliły się z pomagania podczas warsztatów z psychologiem: jak rozmawiać z pacjentką, co wolno powiedzieć chorej, czego nigdy nie poruszać. Po ukończeniu specjalnych szkoleń otrzymały certy- fikaty. Miesiąc w miesiąc 1200 Ochotniczek zakłada białe fartusz- ki, wchodzą na oddziały onkologiczne w całej Polsce i rozmawiają z kobietami, które są tuż przed lub tuż po operacji. Ordynatorzy, lekarze, pielęgniarki bardzo je szanują, bo kto jak nie pacjentka pacjentce może udzielić największego wsparcia i zagrzać do walki z chorobą? Przeczytajcie opowieść jednej z Ochotniczek. Wciąga, wzrusza i bardzo podbudowuje… Było listopadowe południe, za oknem deszczowo i wietrznie. Tego dnia leżałam w szpitalnej Sali i wydawało mi się, że cały dotychcza- sowy świat się zawalił. Byłam po amputacji piersi i nie wiedziałam, co się ze mną stanie i jak będzie wyglądało dalsze życie. W drzwiach stanęła nieznajoma mi osoba i przedstawiła się „Jestem ochotniczką z klubu Amazonek”. Żal po utraconej piersi, kobiecości i – jak wyda- wało mi się – dalszym życiu, sprawiły, że nie chciałam z nią rozma- wiać. Tylko jej takt, życzliwość oraz cierpliwość sprawiły, iż powoli nawiązałyśmy rozmowę. To od niej dowiedziałam się, co mnie cze- ka, jakie dalsze etapy leczenia mogę przechodzić, jak mam się bro- nić przed zwątpieniem oraz co dalej robić, aby odzyskać sprawność fizyczną. To ona wprowadziła mnie w świat kobiet – Amazonek. Po zakończonym leczeniu chemioterapią zgłosiłam się do klubu Amazonek. Od razu wiedziałam, że trafiłam we właściwe miejsce, gdzie bez skrępowania mogłam poddać się rehabilitacji ruchowej i psychologicznej. Mogłam spotkać się z koleżankami, które przeszły to samo, co ja. Jednak nie opuszczało mnie poczucie, iż powinnam spłacić swój dług wdzięczności także wobec innych osób. Po dwóch latach zaproponowano mi udział w kursie przygotowawczym dla ochotniczek-wolontariuszek. Nie wahałam się ani przez chwilę i pod- jęłam to wyzwanie. Wreszcie przyszedł pierwszy dzień pracy i udałam się do tego sa- mego szpitala, w którym przeszłam operację oraz leczenie. Teraz ja miałam pomagać innym. Nie opuszczały mnie jednak wątpliwości, czy w profesjonalny sposób przekażę wszystkie informacje. Nawet nie wiem, jak i kiedy minął mój pierwszy dzień pracy wolontariuszki. Zostawiłam na tym oddziale całą swoją dobrą energię. Od tego dnia minęło siedem lat, ale każda wizyta w szpitalu jest dla mnie tak samo ważna, do każdej przygotowuję się tak samo psychicznie i duchowo. Staram się nieść kobietom po operacji piersi wszystkie niezbędne informacje o rehabilitacji psychofizycznej, ale przede wszystkim nadzieję. Swoją postawą chcę przekazać, że choro- bę nowotworową można pokonać i żyć pięknie. Praca w myśl hasła Ochotniczek: „Pomagając innym – pomagasz sobie”, sprawia mi wiele satysfakcji, zapłatą jest każdy uśmiech wra- cającej do zdrowia kobiety, budzą się w niej chęć do walki z chorobą.
RkJQdWJsaXNoZXIy NDk0NjY=