Głos Pacjenta Onkologicznego Nr 3/2018 (31)
14 „Głos Pacjenta Onkologicznego” nr 3, czerwiec 2018 Projekt realizowany ze środków PFRON Onkologia dziecięca Rok 2007. Pomimo upływu lat pamię- tam ten czas całkiem dobrze, bo właśnie na początku tego roku zakończyłam swoje półtoraroczne leczenie onkologiczne. Mo- ment, na który nie tylko ja czekałam z utę- sknieniem, ale i cała moja rodzina, bo oto przecież kończę coś, co zagrażało mojemu życiu, coś co nie pozwalało mi w pełni cie- szyć się nim i zabierało wszystkie siły. Ten rok, był przełomowy nie tylko dla mnie. W czasie, kiedy ja dążyłam do peł- nego startu w normalne życie, bez chemii, choroby i szpitala, Fundacja Spełnionych Marzeń przygotowywała do startu naj- większe i jedyne igrzyska sportowe dla dzieci i młodzieży po przebytej chorobie nowotworowej – Onko-Olimpiadę. Tyle lat, bo już będzie 11 od tego pierw- szego, wielkiego wydarzenia. Wspomnień co niemiara. I moich i Fundacji, ale też tych wszystkich ludzi, którzy te igrzyska tworzy- li. Te i każde kolejne. Jedenaście lat temu, kiedy zakończyłam swoje pierwsze leczenie onkologiczne do- stałam propozycje udziału w Onko-Olim- piadzie. Przyznam szczerze, że trochę się zastanawiałam, czy oby na pewno się zdecy- dować, bo niestety sportowcem to ja nigdy nie byłam... Co mnie zatemmotywowało do tego, by jednak dołączyć? Chyba ciekawość, by sprawdzić, co to w ogóle jest, by pchnąć samą siebie do tego, aby wyjść do ludzi i poza własną strefę komfortu, w której tak dobrze się rozgościłam przez ten cały czas leczenia. Tak, nawet w tak ekstremalnej sy- tuacji, jakim jest leczenie onkologiczne moż- na odnaleźć bezpieczną przystań, z której nie chce się ruszać. Nie muszę chyba jednak mówić, że na dłużej wcale ona tak bezpieczna nie jest. Zgłosiłam się. A kiedy byłam już na miejscu, wszystkie moje obawy i lęki związane z no- wymmiejscem, nowymi ludźmi i tym, czy so- bie poradzę, zostały bardzo szybko rozwiane. Na warszawskim AWFie spotkałam bardzo wiele osób, które znałam z „kasprzakowego oddziału”. Jak się później okazało, oni mieli te same obawy. Przez te trzy dni trzymaliśmy się razem. Mieliśmy opiekunów, którzy przy nas byli, kibicowali nam i zagrzewali do walki. Cieszyli się z naszych zwycięstw i nie pozwa- lali poddać się przy drobnych niepowodze- niach. To ogromne wsparcie! Pamiętam, że choć nie zdobyłam żadnego medalu, to do domu wróciłam przeszczęśliwa, dumna, z ogromną energią do życia, no i ze wspomnieniami! Minęły lata, i choć Fundacja Spełnionych Marzeń nie ustępowała w swoich działa- niach, to ja do Onko-Olimpiady wróci- łam dopiero dwa lata temu, kiedy to już należałam do zespołu Fundacji, nie jako podopieczna, a jako pracownik. Z doświad- czeniem bycia zawodnikiem Onko-Olim- piady przyszło mi po latach współtworzyć to wydarzenie, opiekować się „kasprzako- wą" drużyną i prowadzić ją do zwycięstwa. Niesamowite doświadczenie! Doskonale wszyscy wiemy, że odpowie- dzialność za drugiego człowieka to ogrom- ne wyzwanie. Strach czy podołam i czy oby na pewno jestem odpowiednią osobą na to miejsce. Nie ukrywam, że to przysparzało mi dodatkowy stres, ale cóż to w porów- naniu z uśmiechem, jaki człowiek dostaje widząc radość „swojego" zawodnika ze zdobytego medalu? Nic to! Pierwsza połowa 2018 roku to dla wielu pacjentów ośrodków onkologicznych dla dzieci w Polsce, jak i zagranicą czas wielkich przygotowań sportowych. To właśnie w tym roku, 23–26 sierpnia Warszawska Akademia Wychowania Fizycznego po raz siódmy zamieni się w arenę zmagań młodych sportowców, którzy już na starcie stają jako zwycięzcy, bo pokonali największego przeciwnika – raka. Pierwszą Onko-Olimpiadę wspomina Ewa Styś z Fundacji Spełnionych Marzeń. ONKO-OLIMPIADA Rehabilitacja dzieci przez sport
RkJQdWJsaXNoZXIy NDk0NjY=