Głos Pacjenta Onkologicznego Nr 1/2019 (35)
21 „Głos Pacjenta Onkologicznego” nr 1, luty 2019 Projekt realizowany ze środków PFRON 29 października 2018 roku, z powodu przewlekłych biegunek, wykonałam badanie USG. Przyznam szczerze, że obawiałam się ewentualnych zmian w obrębie trzustki, ale okazało się, że to w wątrobie znajdowało się ognisko o zmniejszonej echogeniczności. Na- tychmiast skierowano mnie na badanie tomografii komputerowej, które było niejednoznaczne. Mogło wskazywać na złośliwą zmianę o typie peripheral cholangiocarcinoma, ale nie wykluczo- no niegroźnego naczyniaka jamistego. Ja sama, poza biegunkami, nie mia- łam żadnych objawów: oznak zmę- czenia, chudnięcia, bólu, ba, wszystkie parametry wydolności wątroby oraz markery nowotworowe były w normie. W związku z tym, tak naprawdę zło- ściłam się, że zlecają mi kolejne bada- nia, bo przecież ja, z całą pewnością byłam zdrowa. Rezonans magnetyczny nie rozwią- zał zagadki. Mijał kolejny miesiąc, a ja nadal nie wiedziałam, co właści- wie dzieje się z moją wątrobą . Ponie- waż miałam za sobą bardzo trudny rok, pełen przewlekłych stresów i przeżyć osobistych na granicy wytrzymałości psychicznej, zdecydowałam się poje- chać do cudownego Ośrodka Terapii Simontonowskiej UNICORN w Kra- kowie. Myślałam sobie, że skoro ten, być może rak, zrodził się wwyniku stre- su, to uleczenie emocji i myśli powinno mnie uzdrowić. Kilkudniowa terapia przyniosła cudowne ukojenie. Uwa- żam, że wszyscy pacjenci dotknięci chorobą nowotworową powinni mieć takie wsparcie psychologiczne. Większość z nas załamuje się na wstępie tej trudnej walki, a przecież nasze nastawienie do choroby, to często połowa sukcesu. Jak wykazały badania przeprowadzone w 1989 r. na uniwersytetach Stanforda i w Ber- keley, psychoterapia, którą Simonton zaproponował pacjentkom z zaawan- sowanym rakiem piersi, statystycznie podwoiła długość ich życia w porów- naniu z chorymi kobietami, które nie były objęte terapią. Tak więc wzmocniona i nastawiona pozytywnie zaczęłam dalsze poszu- kiwania. Po pierwsze ośrodka, który podjąłby się usunięcia zmiany , ponie- waż pierwsze informacje uzyskiwane na podstawie dostępnych wyników ba- dań, niestety nie brzmiały optymistycz- nie. Guz miał być nieoperacyjny (ze względu na jego umiejscowienie). I tak trafiłam najpierw do Kliniki w Niem- czech, z której w ciągu tygodnia od przesłania dokumentacji otrzyma- łam telefon, że mam przyjeżdżać na zabieg, odpłatny niestety, a chwilę później do prof. Zieniewicza, który w wyniku konsultacji, uznał, że zmia- na wykazuje cechy łagodnej, w związku z czym, prawdopodobnie nie będzie wskazań do operacji. Na szczęście skierował mnie na kolejne, szczegó- łowe badania, które także okazały się niejednoznaczne. Ponieważ znaków zapytania wciąż było dużo, a kolejne badanie rezonansem magnetycznym ze specjalistycznym kontrastem mó- wiło wręcz o guzie złośliwym nie- pierwotnym, w związku z tym, prof. Zieniewicz zaproponował zabieg ope- racyjny. Nie muszę mówić, ile stresu gene- rowały te ciągłe zmiany ewentualnej diagnozy. A ja wciąż byłam dzielna i właściwie do końca nie wierzyłam, że to rak. Miałam wrażenie, że moi przy- jaciele i rodzina dużo gorzej radzili so- bie z tym, że mogę być tak ciężko chora. Statystyki dostępne w Internecie nie wróżyły mi długiego życia. Dlatego też przestrzegam przed ich czytaniem. Niczemu dobremu nie służą i napraw- dę nie dają nam odpowiedzi, jak długo będziemy żyć. Oczywiście, jak to często bywa, nagle zaczęłam spotykać na swo- jej drodze ludzi, którzy doświadczali tej choroby, a nawet tego samego raka i żyli znacznie dłużej niż krzyczał do mnie internet. Ze względu na to, że cały proces dia- gnostyczny trwał 3,5 miesiąca, sta- rałam się zmodyfikować swoją dietę. Jeść nieprzetworzoną żywność, wy- bierać ekologiczne produkty, głównie warzywa i zupełnie odstawiłam cukier, ponieważ zorientowałam się, że do badania PET, wykazującego wszelkie zmiany nowotworowe, wykorzystuje się glukozę, którą rak zwyczajnie się karmi. Nie mam pewności, czy to mia- ło wpływ na fakt, że guz praktycznie nie rósł (co także generowało wątpliwości co do jego złośliwości), ale jednocze- śnie dało mi czas na przejście całej tej długiej drogi diagnostycznej. Ostatecznie 14 lutego zostałam zo- perowana. Badanie patomorfologicz- ne wykazało zmianę złośliwą . Raka gruczołowego o morfologii mogącej odpowiadać pierwotnemu rakowi we- wnątrzwątrobowych dróg żółciowych. Te cztery miesiące, choć niezwykle trudne, to był dobry czas w moim ży- ciu. Miałam okazję zobaczyć, jak wielu ludzi, często zupełnie obcych wyciąga rękę z pomocą, wspiera mnie emocjo- nalnie. Dużo dobra jest w ludziach, warto było przekonać się o tym, choć- by za tak wysoką cenę. Agnieszka Sęk-Izdebska od kilku miesięcy zmaga się nowotworem wątroby. Przeszła trudną drogę od niejednoznacznej diagnozy do ostatecznego rozpoznania, które nie jest dla niej najlepszą wiadomością, jednak uważa to doświadczenie choroby za dobry czas w swoim życiu i dzieli się nim z nami. Dużo dobra jest w ludziach Moja historia
RkJQdWJsaXNoZXIy NDk0NjY=