Głos Pacjenta Onkologicznego Nr 4/2020 (43)

Moja historia Projekt realizowany ze środków PFRON „Głos Pacjenta Onkologicznego” nr 4, sierpień 2020 14 Badania kliniczne szansą na długie życie Łukasz Kuśnierz, pacjent po leczeniu z powodu chłoniaka Hodgkina dzieli się swoją historią choroby i refleksjami dotyczącymi udziału w badaniach klinicznych, korzyściami jakie odnosi pacjent z uczestniczenia w nich i znaczenia badań dla przyszłych chorych. Wszystko zaczęło się w kwietniu 2014 roku nietypowym bólem przedramie- nia. Wizyta u lekarza rodzinnego, ogólna diagnoza niekoniecznie trafna. Badania morfologiczne i bardzo wysokie OB. Pielęgniarka wydająca mi wyniki mor- fologii zasugerowała USG. Szybka pry- watnawizyta, no i wyszło – kilka guzów na węzłach chłonnych. Największy 3,5 na 2 cm. Polecono mi dwie przychodnie hematologiczne, w tym na Chocimskiej w Warszawie. Mimo wyznaczonego pół- rocznego czasu oczekiwania na wizytę, następnego dnia już tam zostałem przy- jęty, dzięki mojej upartości i determina- cji. W maju kilka wizyt w przychodni hematologicznej. Tu już nie było tak fajnie z wynikami. W ciągu trzech tygodni wyniki po- gorszyły się bardzo znacznie. Choroba zaczęła bardzo agresywnie atakować moje ciało. Po skierowaniu na biopsję oczekiwanie na diagnozę nie było łatwe – stres, niepewność, smutek, żal. Na początku czerwca byłem już na od- dziale IHIT-u. Po uzyskaniu wyniku biopsji i tomografii wszystko poszło w mgnieniu oka. Choroba została roz- poznana w trzecim stopniu w skali czterech. Okazało, że największy guz miał 13 x 9 x 9 cm i znajdował się w śród- piersiu. W późniejszej fazie leczenia wyszło, że to masa dwóch guzów. Ostateczne rozpoznanie to chłoniak Hodgkina (ja go nazwałem Zygfrydem i przyjacielem). To w tym momencie zaczęło działać pozytywne podejście, że dam radę, nie poddam się, wyleczę się. Dalszy etap to pobranie szpiku i pozytywny wynik, szpik czysty, a potem wizyta doktora z kilkoma stronami wydruku – umowy na badanie kliniczne. Coś słyszałem o badaniach klinicznych i zdałem sobie sprawę, że nic nie tracę, że mogę tylko zyskać, to co najważniejsze – ŻYCIE. Przede wszystkim, mogę się też przysłużyć rozwojowi medycyny. Tym bardziej, że w 1986 r. miałem również rzadko spotykaną chorobę his- tiocytozę. To jej zawdzięczam kręgosłup usztywniony ludzkimi kośćmi; ktoś mi uratował życie! Czas na przemyślenie i podpisanie. Szybka decyzja, podpis i wystartowałem. Byłem szczęśliwcem, który załapał się jak 1053 inne osoby na świecie, biorące udział w tym właśnie badaniu. Podkreślę, że mimo dużej dostęp- ności badań klinicznych nie zawsze

RkJQdWJsaXNoZXIy NDk0NjY=