• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

D jak „dieta onkologiczna”

2019-10-01

Według danych szacunkowych aż ¾ pacjentów onkologicznych umiera z powodu niedożywienia, a nie z powodu raka. Jednocześnie słyszymy o cudownych „dietach onkologicznych” leczących nowotwory. Z punktu widzenia dostępnej wiedzy jest to po prostu niemożliwe. Dr Sybilla Berwid-Wójtowicz, specjalistka dietetyki klinicznej w swoim cyklicznym felietonie obala kolejny mit żywieniowy przypominając, iż żadna dieta nie wyleczy pacjenta z choroby nowotworowej, ale prawidłowe odżywianie może wspomóc proces terapii.

Głodzić raka, czy pacjenta?
 
   Przeważnie określenie „dieta” kojarzy się z wyrzeczeniami i ograniczeniami. Tymczasem często w gabinecie u lekarza pacjent słyszy – proszę jeść to, na co ma pan/pani ochotę. U części chorych onkologicznie, zarówno jako skutek uboczny leczenia, jak i sygnałów wysyłanych przez nowotwór może dojść do zaburzenia łaknienia. Często pacjent odmawia jedzenia, ponieważ jest w głębokim stresie, gdy dochodzi do tego zaburzenie cyklu snu i ciągłe uczucie przemęczenia, nawet jedzenie staje się nadludzkim wysiłkiem. Stąd lekarz woli, aby pacjent jadł cokolwiek, niż skupiał się na dodatkowym ograniczaniu jedzonych pokarmów. Niestety takie podejście lekarzy, wpływa negatywnie na stopień odżywienia chorego. Z drugiej strony u pacjentów koncentrujących się na diecie, może to czasem przybrać formę obsesji, co niekoniecznie wiąże się z przestrzeganiem zasad zdrowej diety. Wywołuje też ciągłe uczucie napięcia i stresu związanego z przestrzeganiem mniej lub bardziej uzasadnionych zasad przyjętego odżywiania i pogłębia frustrację, gdy któreś z nich nie mogą zostać spełnione. Dlatego warto na każdym etapie leczenia skonsultować się z dietetykiem klinicznym, który pomoże określić stopień naszego odżywienia, a także wskaże nam rozwiązania pomagające dostarczyć składniki żywieniowe w odpowiednich proporcjach i formie, zależnie od naszego stanu zdrowia i terapii.
 
   Jednym z najniebezpieczniejszych mitów w onkologii są diety prowadzące do „zagłodzenia raka”. Są to schematy, oparte na odstawieniu lub znaczącym ograniczeniu węglowodanów i zwiększeniu spożycia białka oraz tłuszczu, prowadzą do obciążenia organizmu szkodliwymi elementami przemiany materii, a w skrajnych przypadkach do kwasicy metabolicznej, niezdolności przyswajania tłuszczy i całkowitego zaburzenia równowagi organizmu. Taka dieta zamiast „głodzić raka” – głodzi mózg, serce i wątrobę pacjenta, powoduje jednocześnie zatrucie jego organizmu i tak poddanego trudnej walce ze zbuntowanymi komórkami tworzącymi nowotwór. Pamiętajmy, by wybrana dieta wspomagała regenerację organizmu pacjenta, a nie go dodatkowo zatruwała.
 
Czy same soki – to samo zdrowie
 
   Często rodzina przynosi „zdrowe” przekąski choremu. Potem kilogramy ekologicznych owoców, czy litry soczków gniją na parapetach szpitalnych okien. Soki zarówno z owoców jak i warzyw są zdrowe – to fakt. Optymalne rekomendowane spożycie tych soków w ciągu dnia to zaledwie 1–3 szklanki.Ich nadmiar może prowadzić do fermentacji w jelitach i niebezpiecznych dla pacjenta biegunek. Przede wszystkim pacjent powinien pić wodę, około szklanki co godzinę – przynajmniej jedną 1,5 litrową butelkę dziennie.Świeże soki zawierają wiele substancji bioaktywnych, działających przeciwutleniająco oraz wspomagają organizm w walce ze skutkami stanów zapalnych i zniszczeń dokonywanych przez wolne rodniki, ale dają też fałszywe uczucie wypełnienia. Oszukują uczucie łaknienia i chory, nie przyjmuje odpowiedniej ilości innych składników odżywczych. Skutkiem tego – organizm zaczyna trawić się od środka, w końcu skądś musi wziąć niezbędne składniki odżywcze, tym bardziej, że w walce z nowotworem potrzebuje 2–3 razy więcej energii niż organizm zdrowy. Dlatego diety sugerujące pacjentom żywienie się wyłącznie surowymi, niskoenergetycznymu sokami z warzyw i owoców, są propagowane przez nieodpowiedzialne osoby i prowadzą do drastycznego obniżenia dostarczanej energii w diecie, a nawet śmierci pacjenta w wyniku jego zagłodzenia. Sięgając po sok – pamiętaj, aby nie miał żadnych cukrów dodanych (ani białego ani „owocowego”) i aby jego ilość w Twojej diecie nie przekraczała szklanki do posiłku głównego.
 
Obiadki mamusi
 
   Rodzina pacjenta przynosi także do szpitala dania obiadowe. I tu znowu następuje zderzenie potocznego wyobrażenia, tego co jest zdrowe, z tym, co według zaleceń dietetyki klinicznej nie jest polecane. Niestety, większość dań uznanych za zdrowe w kuchni polskiej, takie nie są. Przykładowo tradycyjny rosół – czyli przesolony wywar z tłuszczu, nie ma zbyt wielu korzyści żywieniowych. Ma je natomiast odtłuszczony krupnik ze zmiksowanymi warzywami i chudym mięsem. Jest odżywczy i syty, poza tym dostarcza węglowodany złożone pomagające znosić uczucie nudności (spożywany regularnie co 3-4 godziny w niewielkich ilościach około ¾ kubka). Także schabowy w podwójnej panierce na pół talerza i fura puree z ziemniaków z jedną łyżką przesolonej lub zalanej octem surówki, nie jest przykładem zdrowego, pełnowartościowego posiłku. Dlatego zanim będziemy się upierać, że wiemy, co dla bliskiej nam chorej osoby jest najlepsze – skonsultujmy się z dietetykiem klinicznym. Często wprowadzenie drastycznych zmian będzie niemożliwe, ale specjalista na pewno znajdzie rozwiązania, które pomogą dostarczyć pacjentowi pokarm w odpowiedniej ilości i o wartości odżywczej wspomagając proces leczenia, co polepszy samopoczucie i stan ogólny pacjenta.
 
   Wielu pacjentów zarówno w warunkach szpitalnych, jak i domowych nie ma możliwości, aby przygotować pełnowartościowy posiłek. W takich sytuacjach przychodzą z pomocą gotowe odżywki medyczne, czyli doustne suplementy pokarmowe jak napoje Resource, dostarczające w porcji tyle energii i kluczowych składników odżywczych, co cały pełnowartościowy posiłek. Resource może też być dodatkiem do dania – świetnie nadaje się jako sos do płatków pełnozbożowych, makaronu, owoców czy twarożku (po zmiksowaniu otrzymamy koktajl owocowy lub serek homogenizowany). Z własnego doświadczenia wiem, że czasem ciężko jest zjeść nawet jedno danie, dużo łatwiej wypić napój o wybranym przez nas smaku (owocowym, kawowym czy waniliowym).
 
Skutki uboczne „diet onkologicznych”
 
   Nie sposób opisać w krótkim felietonie skutki uboczne wszystkich bzdurnych „diet onkologicznych” polecanych pacjentom. Często są one oparte na jednostronnym spożywaniu produktów postrzeganych jako zdrowe, ale w olbrzymich ilościach prowadzących do niestrawności, które u chorego onkologicznie mogą powodować poważne komplikacje. A na pewno mogą przeszkadzać w leczeniu. Leżąc w szpitalu, byłam świadkiem, jak koleżanka eksperymentując ze spożywaniem nadmiernych ilości białego sera z olejem lnianym przeciążyła trzustkę i wątrobę, a inna z powodu podejrzanych pestek wylądowała na oddziale intensywnej terapii z zatorem jelit. Tak więc zanim uwierzymy jakiemuś hochsztaplerowi, w cudowną skuteczność polecanej „diety onkologicznej” włączmy zdrowy rozsądek. Nie dajmy szans naciągaczom, by zniszczyli nasze finanse, a przede wszystkim uniemożliwili powrót do zdrowia.
 
Jeśli zaczynasz leczenie onkologiczne lub jesteś w jego trakcie, poproś o kontakt, skierowanie do dietetyka klinicznego, nie przeprowadzaj eksperymentów na własnym osłabionym chorobą organizmie. Tym bardziej, że dietetyk dopasuje dietę także do rodzaju twojego nowotworu i terapii, uwzględniając specyficzne przeciwwskazania i zalecenia. 
GPO 4/2015

» powrót

©2024 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners