Głos Pacjenta Onkologicznego Nr 3/2019 (36)

4 „Głos Pacjenta Onkologicznego” nr 3, czerwiec 2019 Projekt realizowany ze środków PFRON Temat numeru tyczna. Koncepcja fałszywych cegiełek DNA. Oto okazało się, że można ko- mórkom nowotworowym uniemoż- liwić powielenie DNA w ten sposób, że zamiast prawidłowej „cegiełki” – czyli nukleotydu – wbudują w jego miejsce lek: „fałszywą cegiełkę”, do której już nic nie będzie można przy- łączyć. Najpierw wprowadzono me- totreksat , potem 6-merkaptopurynę , arabinozyd cytozyny, fludarabinę, kla- drybinę i gemcytabinę . Zwrócono się też ku naturze: okazało się, że niektóre rośliny zawierają substancje o działa- niu przeciwnowotworowym. Należy do nich np. odmiana barwinka pochodzą- ca z Madagaskaru. Jej alkaloidy to win- krystyna i winblastyna. Wreszcie niektóre antybiotyki, czyli produkty bakterii też zabijają komórki nowo- tworowe. Tzw. „czerwona chemia” to właśnie produkty bakterii. Chemioterapia i przeszczepy Radioterapia nigdy nie miała zasadni- czego miejsca w leczeniu nowotworów krwi, ale w latach pięćdziesiątych XX wieku stwierdzono, że można wyle- czyć białaczkę u myszy napromienia- jąc ją na całe ciało i przeszczepiając szpik. A więc zaczęto próbować robić to także w latach pięćdziesiątych u lu- dzi. Najpierw opracowano metodę naśladowania skutków bomby jądro- wej w szpitalu, czyli napromieniania człowieka na całe ciało. Przez lata ba- rierę dla przeszczepiania szpiku sta- nowiła różnorodność ludzi, ale wraz z odkryciem antygenów zgodności tkankowej możliwe stało się dobranie dawcy zgodnego w tych antygenach. I niemal w tym samym czasie, na przełomie lat sześćdziesiątych i sie- demdziesiątych opublikowano meto- dę chemioterapii, która była w stanie wyleczyć (całkowicie wyleczyć) 70% chorych na jeden z nowotworów krwi: chłoniaka Hodgkina, czyli ziar- nicę złośliwą, metodę opartą na ipery- cie azotowym. I także, w tym samym mniej więcej czasie wykonano pierwsze udane zabiegi przeszczepienia szpiku. Jeszcze nie w białaczce. To stało się pod koniec lat 70-tych, kiedy opublikowa- no wyniki przeszczepienia u pierw- szych 100 chorych na ostre białaczki. Przeżyło 11 osób. Wcześniej nie prze- żywał nikt. I zaczął się gwałtowny rozwój tych dwóch kierunków terapeu- tycznych, który trwa do dziś. Imatynib – pierwszy lek celowany Rozszerzała się też wiedza o istocie chorób nowotworowych. W roku 1960 odkryto, że w komórkach przewle- kłej białaczki szpikowej jest maleńki chromosom, którego nie ma w zdro- wych komórkach tego samego czło- wieka. Uświadomiło to po raz pierwszy, że nowotwory powstają w wyniku muta- cji pojedynczych komórek i są potom- stwem takiej pojedynczej komórki. Po nitce do kłębka. Okazało się, że ten ma- leńki chromosom powstaje w wyniku zamiany ramion z innym chromoso- mem, z którego otrzymuje gen, którego produkt pobudza podziały komórko- we. Ten gen na pierwotnym chromoso- mie ma wyłącznik, a po przeniesieniu go nie ma i swoim produktem: enzy- mem kinazą tyrozynową napędza roz- mnażanie się zmutowanych komórek. Z nich powstaje białaczka. I oto w la- tach 90-tych ubiegłego wieku zna- leziono związek, który hamuje taką kinazę tyrozynową. Ten lek to imaty- nib – pierwszy przeciwnowotworowy lek, który nie jest cytostatykiem, a dzia- ła dzięki hamowaniu cząsteczki, która wywołała chorobę. Działa w sposób celowany. Obecnie podobnych leków medycyna wykorzystuje już dziesiątki w wielu różnych nowotworach, a kolej- ne setki są poddawane badaniom kli- nicznym. Przeciwciała monoklonalne Ale to nie wszystko o leczeniu ce- lowanym. Jak wiadomo, każdy z nas wytwarza substancje, które w celo- wany sposób niszczą np. bakterie. To przeciwciała. A gdybyśmy tak mogli zrobić przeciwciało przeciwko czą- steczce na komórkach nowotworowych i je wykorzystać jako lek? W 1976 roku w czasopiśmie „Nature” ukazała się praca, w której opisano, że udało się skłonić komórki mysiego szpiczaka do wytwarzania pożądanego przeciw- ciała. Było to przeciwciało przeciwko krwinkom czerwonym owcy. Krwinki czerwone owcy niczemu nie zagra- żają, ale wkrótce zrobiono tą metodą przeciwciała przeciwko różnym ko- mórkom ludzkich nowotworów. Zre- wolucjonizowały one diagnostykę, ale z terapią było gorzej. Otóż nie udało się tej metody „narzucić” ludzkiemu szpiczakowi, a organizm człowieka eliminował mysie przeciwciała jako obce białko. Pomogła chemia: udało się „humanizować” mysie przeciw- ciała: zmieniać je tak, że z mysiego przeciwciała pozostawała tylko część rozpoznająca cząsteczkę na powierzch- ni nowotworu, a cała reszta pochodziła z ludzkiego przeciwciała. Tak do klini- ki trafiły: rytuksymab do dzisiaj pod- stawowy lek w leczeniu chłoniaków i trastuzumab do dzisiaj podstawowy lek w leczeniu raka piersi. I znowu, obecnie są dziesiątki przeciwciał tzw. monoklonalnych wykorzystywanych w leczeniu różnych nowotworów. Za- częło to erę immunoterapii. Limfocyty T – odporność komórkowa Z tym, że odporność to nie tylko tzw. odporność humoralna, czyli przeciw- ciała, ale także odporność komórkowa, czyli limfocyty T – komórki zdolne zabijać inne komórki, w tym komórki nowotworowe. Z jednej strony mogą być pomocne, ale z drugiej, jeśli są źle skierowane, mogą nas zabić. Dlatego ewolucja wyposażyła je w „hamulec”, który uniemożliwia im przekroczenie pewnej krytycznej liczby, zwykle zbyt małej, aby wyeliminować nowotwór. Odkryto ten hamulec i wytworzono przeciwciała monoklonalne, które go zwalniają. Za to była w zeszłym roku Nagroda Nobla. Te przeciwciała stosu- jemy już dzisiaj również w Polsce. Terapia CAR-T Ale pojawił się też pomysł, aby wy- tworzyć komórki T pozbawione tego hamulca. Zamiast wykorzystywać ich własny receptor kontrolowany przez ten „hamulec” zaopatrzyć go w „sztucz- ny” receptor, który nie będzie pod taką kontrolą, a będzie rozpoznawał czą- steczkę występującą powszechnie na określonym nowotworze. W ten spo- sób wytworzono komórki „CAR-T”.

RkJQdWJsaXNoZXIy NDk0NjY=