• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

Tomasz Anderszewski

Nie lekceważ „pomarańczowego światła”

Zostałem poproszony o przedstawienie mojego przypadku. Moja historia może nie jest typowa, ponieważ będąc lekarzem, posiadałem dużą świadomość i wiedzę na ten temat.

   Szczęśliwym trafem mając 41 lat, po zakończeniu mojej przygody z medycyną i po przejściu do przemysłu farmaceutycznego, rozpocząłem swoją działalność w badaniach klinicznych. Jedno nich było poświęcone łagodnemu rozrostowi gruczołu krokowego. To spowodowało, iż pewne objawy, jakie zaobserwowałem u siebie, takie jak nokturia – tj. częste oddawanie moczu w nocy – nasunęły mi podejrzenie, że może to być związane z prostatą. W związku z tym poddałem się między innymi badaniu per rectum i wykonałem oznaczenie PSA. Wyniki nie odbiegały znacząco od normy, ale biorąc pod uwagę mój wiek, spowodowały zwiększoną czujność i były powodem wykonania badania TRUS, czyli badania USG przezodbytniczego. Wynik również nie odbiegał od normy – wielkość gruczołu była odpowiednia do wieku, ale w jednym płacie stwierdzono niewielkie zwapnienie, jak to początkowo opisywano. Obraz kliniczny i wykonane badania spowodowały zwiększoną czujność i zapalenie się „pomarańczowego światła’’ przypominającego o konieczności okresowych kontroli.Ponieważ objawy kliniczne nie nasilały się, a jedynym parametrem, który ulegał zmianie było PSA, po blisko 10 latach zdecydowałem się na biopsję prostaty. Warto w tym miejscu podkreślić, iż wartości PSA wahały się w granicach 3,8ng/ml-7ng/ml. Podwyższenie wartości PSA sugerowało stan zapalny gruczołu, co spowodowało podjęcie próby przeleczenia mnie antybiotykiem (PSA wzrasta w stanach zapalnych prostaty). Po antybiotykoterapii PSA nieznacznie obniżyło się, ale moja cierpliwość wyczerpała się i zdecydowałem się na ponowną biopsję stercza.

   W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że wielu mężczyzn, wiedząc o możliwości podwyższenia PSA w stanach zapalnych gruczołu krokowego, usypia swoją czujność i na tym etapie kończy swoją diagnostykę. Człowiek jest tak zbudowany, iż znajdując wygodne dla siebie wytłumaczenie, bagatelizuje dalszą diagnostykę, tkwi w przekonaniu, że dane podejrzenie – tu np. stan zapalny – wywołuje podwyższenie wartości PSA. Niestety jest to powszechna reakcja, podobnie jak ta, gdy po raz pierwszy stwierdzi się podwyższone wartości tego parametru. Początkowo budzi to niepokój, ale w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach uspokajamy się, wmawiając sobie, że jest to normalna sytuacja i szkoda czasu na kolejne badania, konsultacje… Niestety, w tym czasie choroba może rozwinąć się do stanu takiego zaawansowania, że szanse na trwałe wyleczenie istotnie spadają.
 
Mężczyznom z dodatnim wywiadem rodzinnym (rak gruczołu krokowego u ojca lub brata) zaleca się coroczne oznaczenie PSA od 40. roku życia.
 
   W moim przypadku, podkreślam, iż w chwili potwierdzenia raka stercza miałem 51 lat, wszyscy bardzo mi współczuli. Nie kryłem się z moją chorobą w przeciwieństwie do innych. Chorzy i rodziny niechętnie o tym mówią, jakby to był jakiś wstyd i ich wina, że zachorowali.

   Biopsja gruczołu krokowego wykazała obecność raka w jednym z bioptatów, w tym, który pobrano z rzekomego zwapnienia. Nie będę tu przytaczał opisu histopatologicznego, ale było to powodem, że zdecydowałem się na leczenie. Do wyboru miałem trzy metody:
▪ operację radykalną tradycyjną metodą,
▪ operację radykalną laparoskopową,
▪ radioterapię.

   Długo zastanawiałem się nad tym, którą metodę wybrać – każda z nich ma swoje plusy jak i minusy. Po wielu konsultacjach, z wieloma specjalistami, zdecydowałem się na radykalną prostatektomię tradycyjną metodą, którą wykonałem w warszawskim Centrum Onkologii. Zdawałem sobie doskonale sprawę z konsekwencji, jakie za sobą niesie zabieg, ale biorąc pod uwagę mój młody jeszcze wiek i możliwość dłuższego czasu przeżycia, zrezygnowałem z radioterapii. Choć może wydać się to nietypowe, autentycznie bałem się późnych powikłań po radioterapii.

   Mimo znanych mi następstw zdecydowałem się na zabieg radykalny. Okres pooperacyjny przebiegł bez powikłań, jednak objawy, takie jak nietrzymanie moczu czy zaburzenia erekcji, stwierdziłem natychmiast po usunięciu cewnika. Nie były one dla mnie zaskoczeniem, jednak słysząc o przypadkach całkowitego trzymania moczu i prawidłowej erekcji, po cichu liczyłem, że będę w tej grupie chorych. Niestety nie, ale wiedząc, że ćwiczenia czynią cuda, zacząłem rehabilitację, zgodnie z zaleceniami opracowanymi przez prof. Andrzeja Borówkę i dr. Marka Sosnowskiego. Początkowo ćwiczyłem w domu, a następnie po 6 tygodniach w zakładzie rehabilitacji w Centrum Onkologii na Ursynowie. Efekt nie był natychmiastowy, ale zaobserwowałem, iż stopniowo coraz mniej gubię mocz, bo tak to się ładnie mówi. Jaki jest efekt końcowy? Po 4 miesiącach pojechałem na wakacje, gdzie intensywnie pływając zdarzały się momenty, iż zapominałem, co to jest gubienie moczu!!! I tak to wygląda do dnia dzisiejszego. Co do zaburzeń erekcji jest to problem, który po stosowaniu niebieskiej tabletki, tu nie mogę używać nazwy leku, spowodował powrót do sprawności w takim stopniu, iż moja partnerka chyba nie narzeka – tu trzeba by ją zapytać i jednocześnie podziękować za cierpliwość i wyrozumiałość. O szczegółach nie będę pisał.

   Podsumowując moją historię, chciałbym podkreślić, że nie wolno bagatelizować nawet najmniejszych objawów i trzeba regularnie wykonywać badania profilaktyczne i konsekwentnie je kontynuować.

   Z moich obserwacji muszę przyznać, że w momencie, kiedy znajomi i sąsiedzi dowiedzieli się o mojej chorobie, wywołało to ogólny szok. Jaki był efekt? W ciągu ostatnich 6. lat trzech moich sąsiadów zachorowało na raka. Żaden z nich nie miał postawionego rozpoznania we wczesnym stadium zaawansowania, a jeden z dwucyfrowym wynikiem PSA czekał dwa lata. Czyli moja historia, niestety niczego ich nie nauczyła, nie zapaliła tego przysłowiowego „pomarańczowego światła”, jak w moim przypadku. Należy w tym miejscu podkreślić, że wczesne wykrycie gwarantuje prawie 100% wyleczenie.

   Nie wiem na ile ta historia dotrze do świadomości mężczyzn, ale moje osobiste doświadczenie niestety nie napawa optymizmem. Będąc na zwolnieniu i mając kontakt z wieloma osobami namawiałem na wykonanie choćby badania PSA. Mogę wymienić wszystkie osoby, które poszły do lekarza i które wykonały podstawowe badania.

   Ważna informacja, jaką znalazłem, która powinna zainteresować zwłaszcza rodziny chorych na raka prostaty, to poniższe zalecenia Europejskiego Towarzystwa Urologicznego, do których powinno się bezwzględnie stosować:

Coroczne oznaczenie PSA u mężczyzn po 50. roku życia. Mężczyznom z dodatnim wywiadem rodzinnym (rak gruczołu krokowego u ojca lub brata) zaleca się coroczne oznaczenie PSA od 40. roku życia.

   Drugą ważną rzeczą po leczeniu to regularne kontrole. U mnie w rok po zabiegu prostatektomii stwierdzono nowego raka – nerki w bardzo wczesnym stopniu zaawansowania, usuniętego laparoskopowo… No, ale o tym może w kolejnej relacji.
 
dr Tomasz Anderszewski
W razie jakichkolwiek pytań chętnie odpowiem
mój adres mailowy ta60320@tlen.pl

GPO Wydanie specjalne nr 1

» powrót

©2025 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners