• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

Basia

„DZIEWCZYNA OD TORBIELI”

Basia ma 57 lat. Jest szczęśliwą żoną, mamą i babcią trojga wnucząt, osobą czynną zawodowo. Cztery lata temu, po operacji raka piersi przyszła przestraszona do klubu Amazonek w swoim rodzinnym mieście. Od niedawna jest jego prezesem. Jej choroba zaczęła się, jak u większości kobiet od niewielkich zmian w piersi. Basia przypomina kobietom, że październik – miesiąc WALKI Z PRAKIEM PIERSI – to czas, by zacząć troszczyć się o swoje zdrowie i nie zapominać o tym przez cały rok.

   Długo się zastanawiałam, czy opisać historię mojej choroby oraz związane z nią emocje i strach. W jakiej formie przekazać to, co mi się przydarzyło? Co jest ważne, a co mniej istotne? Uznałam jednak, że powinnam podzielić się swoim przeżyciami i doświadczeniami, bo może to pomóc innym kobietom w walce z rakiem, a przede wszystkim przestrzec przed lekceważeniem nawet najmniejszych zmian w piersi.
 
   Zawsze dbałam o swoje zdrowie. Kontrolę piersi wykonywałam regularnie co rok, później co pół, a potem nawet co 3 miesiące. USG wykazywało małe torbiele 6,8 milimetrów w prawej piersi. W pewnym momencie zaczęły mnie boleć ręce, szczególnie w nocy. Niczego nie podejrzewałam, ale dalej szukałam przyczyny. Zrobiłam wszelkie dostępne mi badania i poszłam na dwie prywatne konsultacje do onkologa. W końcu zapytałam wprost lekarza: Pani doktor, czy ten nocny ból rąk ma coś wspólnego z torbielami w moich piersiach? Odpowiedź była dla mnie cudownie uspokajająca – „Absolutnie nie!!!” Był to w 2008 roku.
 
   Żyłam dalej bardzo szczęśliwa, radosna, ale jednocześnie moja babska intuicja nie dawała mi spokoju. Przy kolejnym USG okazało się, że mam ognisko zapalne w prawej piersi. Nie zastanawiając się długo, poprosiłam lekarza o jego usunięcie. W kwietniu 2009 roku przeszłam ten zabieg i całkowicie uspokojona wróciłam do domu. Dalej wydarzenia potoczyły się lawinowo.
 
   Mówią, że maj, to najpiękniejszy miesiąc, ale dla mnie 4 maja, kiedy po raz pierwszy usłyszałam diagnozę, był najgorszym dniem mojego życia. Końcem życia tu – na ziemi. 11 maja byłam już w specjalistycznym szpitalu. Lekarz widząc moje liczne wyniki USG, zebrane z prowadzonych przez kilka lat badań kontrolnych, zapytał zdziwiony: Przecież, to tylko same torbiele, co Pani tu robi?Jednak wynik badań okazał się najgorszy na świecie – rak piersi. W szpitalu nadano mi ksywę – Dziewczyna od torbieli.
 
   13 maja odbyła się operacja, po której wyszłam do domu, ale już po dwóch dniach byłam ponownie w szpitalu w celu ściągnięcia chłonki. Intuicja mówiła mi, że coś jest nie tak z lewą piersią. Miałam szczęście od ręki zrobiono mi biopsję. Już w czasie biopsji było wiadomo, że to jest rak. Wcześniej w tym szpitalu zrobiono mi USG i mammografię tej piersi, ale nic nie wykazały.
 
   Musiałam wrócić na jakiś czas do domu, bo kładąc się od razu do szpitala, Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaciłby za moją następną operację. 3 czerwca przeszłam mastektomię lewej piersi. W trakcie operacji przeprowadzono jeszcze dodatkowo badanie śródoperacyjne, w związku z czym dwa razy mnie usypiano. Na koniec zarażono mnie bakterią gronkowca. Później, jak większość pacjentek z rakiem piersi przeszłam chemioterapię, radioterapię, hormonoterapię.
 
   Mąż i dzieci w czasie choroby byli kochani i nie pozwalali mi na smutek, łzy mówili: Basiu, to co chore, zostało Ci wycięte TERAZ JESTEŚ ZDROWA, nie ma innej opcji. Moje wyzdrowienie, samopoczucie i optymizm, to również zasługa przyjaciela rodziny, Zbyszka.
 
Na koniec przesłanie
– Dziewczyny nie dajcie sobie wmówić, że mała torbiel, to nic. Bądźcie czujne, badajcie się, nie bagatelizujcie żadnych objawów. Nie bójcie się mammografii, biopsji czy innego badania, bo ono może Wam uratować życie. A najważniejsze jest comiesięczne, regularne samobadanie, dzięki któremu aż w 80% przypadków wykrywa się raka piersi.

GPO 4/2015

» powrót

©2025 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners