• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

Ireneusz Palinker

Siła wsparcia rodziny

Mąż pani Joanny – Ireneusz Palinker od sześciu lat choruje na raka nerki. Pomimo diagnozy, która spadła jak grom, pan Ireneusz jest aktywny zawodowo. Ktoś postronny, mógłby nawet nie zauważyć, jakie piętno odcisnęła na nim choroba. Ludzie wokół pytają, jak to możliwe? Pani Joanna zwyczajnie odpowiada, że po prostu nie może się poddać, za bardzo kocha męża, żeby tak po prostu odpuścić, że muszą żyć i wychować dzieci pomimo raka, który dotknął ich rodzinę.

Fot. blog Joanny PalinkerFot. blog Joanny Palinker

Tragiczny początek
 
   Nasz koszmar zaczął się 6 lat temu. Choć Irka już wcześniej bolały plecy, to nikt nie przypuszczał, że to może być rak. Dopiero gdy pojawił się krwiomocz, lekarze zdecydowali się wykonać USG. Widok przeraził nawet ich – potworny guz zajął całą nerkę. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi wtedy do głowy, była śmierć. Przecież mieliśmy dzieci, dwie dorastające córki. Jak mają wychowywać się bez ojca? Od diagnozy minęło zaledwie kilka dni, kiedy okazało się, że jestem w ciąży i wkrótce znów zostaniemy rodzicami. Co wtedy czułam? Chyba tylko strach. Tak bardzo bałam się, że Irkowi nigdy nie będzie dane zobaczyć swojego kolejnego dziecka.
 
Żmudna walka
 
   Guz był tak duży, że trzeba było usunąć całą nerkę. Ale pomimo tego, że pierwsze rokowania były fatalne, wynik leczenia zdawał się jednak przechylać na stronę Irka. Niestety wkrótce zaczęły pojawiać się przerzuty, zaczęło się od płuc. Po operacji tych zmian nasz rytm życia wyznaczały kolejne chemioterapie w  tabletkach. Nowotwór nie dawał za wygraną. Przerzutów zaczęło pojawiać się coraz więcej. W pewnym momencie zrobiło się ich tak dużo, że lekarze przestali je oznaczać w tomografii komputerowej. W końcu się poddali. Powiedzieli mężowi, że medycyna wyczerpała już swoje możliwości... Nie chciałam czekać na cud. Irkowi zostałam tylko ja, a  mnie został tylko on. Nie mogłam pozwolić, by odszedł. Wiedziałam, że przecież musi istnieć jakiś sposób, jakaś metoda, by pomóc mojemu Mężowi.
 
   Zaczęliśmy czytać o  alternatywnych metodach leczenia, szukać innych możliwości terapii, również poza Polską. Przez te kilka miesięcy z  przerażeniem odkryłam, że świat chorych jest ogromny. Nie ma tu podziału na wiek, płeć czy wyznanie, rak dopada bez względu na przekonania. Jednak tych wszystkich ludzi łączy jedno – chcą żyć i walczą o to wszelkimi sposobami. Nie uwierzycie, ale Ci chorzy często mnie pocieszają, zamiast ja ich. To jest piękne. Jednak nie wszystkie historie kończą się szczęśliwie, o nie, a każdy taki koniec bardzo dużo mnie kosztuje. Dlatego tak ważne jest, aby się nie poddawać, bo dopóki się walczy, dopóty jest nadzieja.
 
Nowa nadzieja
 
   Nadzieja znowu rozbłysła, kiedy Irek trafił pod opiekę czeskiego profesora Stanisława Czudka, wybitnego specjalisty, znanego w świecie z leczenia nowotworów. To on zaproponował mężowi leczenie immunoterapią. W  Czechach terapia ta jest w pełni refundowana dla wszystkich chorych na nowotwory ze wskazaniem do zastosowania tej metody leczenia, w  Polsce tylko dla tych, którzy chorują na czerniaka. Mimo to, nie poddaliśmy się. Postanowiliśmy walczyć o pieniądze. Od lipca ubiegłego roku, dzięki wsparciu ludzi dobrej woli finansujemy leczenie sami. Zbiórkę prowadzimy na portalu siepomaga.pl, na koncie Ireneusz Palinker. Wsparcie to pozwala Irkowi regularnie, co dwa tygodnie pojawiać się w  Beskidzkim Centrum Onkologii po kolejne dawki leku. Terapia okazała się na tyle skuteczna, że po dwóch miesiącach przyjmowania tomograf pokazał wyraźny regres choroby. Dwa największe guzy zmalały i przestały uciskać tchawicę, a małych ubyło. Mąż może normalne funkcjonować. Codziennie chodzi do pracy, bawi się z synem, żyje.
 
   Irek mówi, że nie ma wielkich marzeń. Chciałby tylko dożyć dnia, kiedy nasz syn będzie dorosły. Chciałby zobaczyć, kogo przyprowadzi do domu. I  śmieje się, że chciałby, żeby syn miał taką żonę jak on. Wtedy będzie mógł spokojnie odejść. Nasza historia jest dowodem na to, że rak nerki, nawet w stopniu tak zaawansowanym, nie jest wyrokiem śmierci. Trzeba walczyć, trzeba żyć pomimo raka. Każdego dnia pod żadnym pozorem nie tracić nadziei.


GPO 2/2018

» powrót

©2024 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners