• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

Paweł

Jesteśmy potrzebni

Paweł, 37 lat, od 8 lat zmaga się z chorobą. Wolontariusz w Centrum Onkologii. Członek Polskiego Towarzystwa Stomijnego.

Paweł nie zetknął się w szpitalu z wolontariuszem, ale dobre słowo, pomoc współtowarzysza w chorobie, uświadomiły mu jak ważne jest wsparcie kogoś, kto ma takie same doświadczenie. Podjął pracę wolontariusza instynktownie, kierując się odruchem serca. Dopiero później przeszedł szkolenie, uzupełnił fachową wiedzę, ale wolontariat miał niejako zakodowany w sobie. Choroba stała się kluczem do otworzenia się na potrzeby innych, na dzielenie się swoim doświadczeniem.
 
   Wszyscy stronią od szpitali, a ja nie mogłem się doczekać następnych wizyt. Pytałem znajomego psychiatrę, czy wszystko ze mną w porządku, powiedział, że moja postawa jest prawidłowa, gdyż tam uratowano mi życie. Wcześniej raczej niechętnie chodziłem do szpitali, by odwiedzić znajomą czy bliską osobę. Zawsze myślałem: „o czym to ja z chorym mogę porozmawiać, jak mam się zachować w obecności osób które cierpią ?” Moje podejście zmieniło się.

   Po operacji budziłem się i znowu zasypiałem. W chwilach przytomności rozmawiał ze mną jeden z pacjentów. Młody chłopak, dwudziestokilkuletni, który przyjechał na chemioterapię. Słuchałem go, bo bardzo ciekawie opowiadał o sobie, zaskoczony też byłem podobieństwem jego doświadczeń do moich. Kiedy zasypiałem jego słowa odbijały się jak echo w mojej głowie: „Nie martw się ,od teraz już wszystko będzie dobrze”. Tych słów oraz troskliwej opieki personelu szpitala nie da się zapomnieć. Ta otwarta postawa oraz słowa Pana Jezusa z Ewangelii Św. Mateusza „Byłem chory, a odwiedziliście mnie” zachęciły mnie do odwiedzania pacjentów.

   Prawie rok zmagałem się, by pójść i poprosić dyrektora oddziału o zgodę na odwiedzanie pacjentów. Wcześniej przy każdej wizycie w przychodni przyszpitalnej udawałem się na piętro(oddział), by przywitać się z personelem, no i tak niechcący, zagadywałem pacjentów. Zauważyłem, że w Centrum Onkologii działa wolontariat fundacji „Dobrze że Jesteś” robią oni dobrą robotę, pomagając nie zgubić się pacjentom w tak wielkim obiekcie. Mnie jednak interesowało „moje piętro”, na którym spędziłem tyle miłych chwil. Podczas jednej z wizyt zobaczyłem Pana Profesora i pomyślałem: „Idę porozmawiać o moim wolontariacie, pewnie mnie nie przyjmie, bo jest zajęty, ale może umówię się na rozmowę.” Byłem mile zaskoczony, gdy usłyszałem: „Ja wszystko wiem i mój personel bardzo pana chwali, zapraszam porozmawiamy, ktoś taki jest nam tutaj potrzebny.” Przeszedłem jeszcze rozmowę z Szefową pielęgniarek, Panią psycholog i wtedy mogłem już swobodnie przychodzić do pacjentów. Wiedzę uzupełniłem zaliczając kurs wolontariusza stomijnego zorganizowany przez Polskie Towarzystwo Stomijne, którego jestem członkiem. Wolontariat wymaga systematyczności, niestety moja niepełnosprawność nie zawsze mi na to pozwala. Chciałbym mieć współpracownika, który mógłby mnie zastępować.

Co mnie najbardziej motywuje? Oprócz niebiańskiej nagrody – cha! cha! cha! – świadomość, iż jestem potrzebny innym. Ich radość i nadzieja jest jak zapłata. Wielu pacjentów jest samotnych, rzadko kto ich odwiedza. Bardzo potrzebują relacji z innymi. Wolontariat daje możliwość poznania ciekawych osób, można oderwać się od swoich codziennych problemów, pozostawiając je przed szpitalną furtką. Zachęcam wszystkich do zaangażowania się w wolontariat. Szczególnie te osóby, które tak jak ja, doświadczone były chorobą. Jesteśmy potrzebni.

Paweł



GPO 2/2012

» powrót

©2025 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners