Szpiczak – Polska wciąż daleko od europejskich standardów
2021-09-20
IV fala koronawirusa już się rozpoczęła, a największe ryzyko związane z zakażeniem dotyczy osób starszych z chorobami współistniejącymi i obniżoną odpornością. Ośrodki prowadzące leczenie wdrażają procedury, które mają zminimalizować ryzyko zakażenia COVID-19, jednak wielu pacjentów wciąż musi spędzać sporo czasu w szpitalu. Nierzadko są to wizyty wielogodzinne, związane z podaniem leków. Tymczasem, w wielu schorzeniach, wlewy wystarczy zastąpić terapią doustną, a ryzyko dla chorego spada radykalnie. Nie dość, że ogranicza wizyty związane z obecnie z podawanym lekiem, to nierzadko jeszcze terapie doustne mają wyższą skuteczność i pozwalają wydłużyć czas do progresji choroby.
Przewaga leczenia doustnego
Dotyczy to również leczenia szpiczaka plazmocytowego, czyli nowotworu złośliwego układu krwiotwórczego, w którym istnieje kilkanaście schematów przyjmowania leków. Część może być przyjmowana doustnie, a część podawana jest w formie wlewów dożylnych i podskórnie. Każdy z nas, jeżeli ma wybór, to w oczywisty sposób chętniej wybierze tabletkę niż wlew. Chodzi nie tylko o komfort fizyczny, ale i psychiczny pacjenta. Forma terapii staje się kluczowa w szczególności, gdy dotyczy pacjentów z obniżoną odpornością, w podeszłym wieku i z chorobami współistniejącymi, którzy są najbardziej narażeni na niekorzystny przebieg infekcji COVID-19. A takimi są chorzy ze szpiczakiem plazmocytowym. Leczenie doustne powoduje, że pojawiają się w szpitalu nawet raz na kilka miesięcy, a dodatkowo zmniejszają się koszty pośrednie leczenia wynikające z tak rzadkich wizyt.
Optymalne leczenie
Co prawda dostęp do leczenia hematoonkologicznego zwiększył się w ostatnim czasie, ale tak jak w przypadku szpiczaka plazmocytowego, nadal są obszary, które można zoptymalizować zgodnie z europejskimi wytycznymi.
Klinicyści podkreślają, że w leczeniu szpiczaka niezbędny jest jak najszerszy wachlarz możliwości terapeutycznych. To niezbędne z uwagi na specyfikę tej choroby, wymagającą zróżnicowanych terapii. To tzw. leczenie sekwencyjne, czyli wykorzystanie kolejnych linii oraz różnych schematów leczenia. Lekarz powinien dysponować wieloma lekami, aby najlepiej dostosować terapię do stanu klinicznego pacjenta. Istotne jest także, aby mieć dostęp do najskuteczniejszych terapii od samego początku procesu terapeutycznego – a więc od 1. i 2. linii leczenia.
- Obecnie dostęp do terapii w Polsce w ramach programów lekowych nie jest optymalny -ocenia hematolog dr hab. n. med. Dominik Dytfeld i wyjaśnia, że zarejestrowanych jest kilkanaście schematów, kombinacji leczenia, ale paradoksalnie dostępnych w ramach programów lekowych jest zaledwie kilka z nich.
Chodzi o to, że obecnie dostępne terapie są refundowane wyłącznie w określonych wskazaniach albo mają zawężone kryteria w programach lekowych. To utrudnia właściwą opiekę nad pacjentem. Dodatkowo, programy lekowe dostępne są w węższym zakresie niż rejestracja i międzynarodowe zalecenia, a więc potencjał leków nie jest wykorzystany.
- Pomimo widocznej poprawy, chcielibyśmy, aby dostęp do nowych terapii był dla pacjentów znacznie szerszy – zaznacza dr D. Dytfeld.
Także przedstawiciele pacjentów podkreślają, że udostępnienie kolejnych nowoczesnych i skutecznych terapii w leczeniu szpiczaka plazmocytowego powoduje, że szpiczak może stać się chorobą przewlekłą.
- U nas leczenie pacjentów ze szpiczakiem nie jest na takim samym poziomie jak na świecie. Według raportu NFZ, w Polsce ok. 30 proc. pacjentów leczonych na szpiczaka umiera w ciągu 2,5 roku, natomiast w krajach, gdzie dostępność do terapii jest pełna, pacjenci żyją z chorobą nawet 10 lat – zaznacza Aleksandra Rudnicka z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.
Niezwykle ważne jest to, aby zabezpieczyć pacjentów chorych na szpiczaka plazmocytowego w skuteczne terapie już od samego początku, czyli od 1. linii leczenia. Byłoby to zgodne ze standardami europejskimi (EHA/ESMO) i potwierdzone zaleceniami Polskiej Grupy Szpiczakowej, która postuluje, by leczenie pierwszego rzutu zaczynać od lenalidomidu. Lek ten bowiem wykazuje wyższą skuteczność i pozwala uzyskać znacznie dłuższy czas do progresji choroby u pacjentów, którzy nie kwalifikują się do przeszczepu. Kolejnym lekiem z wyboru w 2. linii leczenia jest inny lek immunomodulujący, czyli pomalidomid w skojarzeniu z bortezomibem i deksametazonem. Taka sekwencja leczenia jest pożądana i rekomendowana przez polskie i światowe wytyczne kliniczne.
- To leki wygodne, leki doustne, leki skuteczne i bezpieczne – przekonuje dr hab. n. med. D. Dytfeld. – To jest coś, czego nam bardzo brakuje, bo jest to z jednej strony skuteczność, która w pełni pozwoli wykorzystać potencjał obydwu leków, a z drugiej strony poprawia jakości życia chorych i bezpieczeństwo pacjentów – podsumowuje hematolog.
Procesy refundacyjne dotyczące pomalidomidu i lenalidomidu otrzymały już pozytywną ocenę AOTMiT, obecnie oczekują na rozstrzygnięcie przez Ministra Zdrowia.
Jeszcze dwie listy refundacyjne
Kilka dni temu, podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu, wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zapowiedział, że drugie półrocze będzie czasem rozmów nie tylko o przedłużeniu dotychczasowych decyzji refundacyjnych, a jest ponad 2 tys. leków, które na to czekają, ale też o nowych terapiach, które mają zostać objęte dofinansowaniem.
Szybsza ścieżka dla leków generycznych
Aleksandra Rudnicka z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych zwraca też uwagę, że włączenie do refundacji leku doustnego lenalidomidu w 1. linii pozwoli na wejście w przyszłości do refundacji w 1. linii również leków generycznych (odpowiedników o takim samym składzie substancji aktywnych i postaci co lek oryginalny, którego ochrona patentowa już wygasła,– przyp. red).
- Ochrona patentowa kończy się w 2022 roku. Jeżeli nie wprowadzimy tych nowych schematów do refundacji, to pacjenci będą czekać dłużej na wejście generyków do 1. linii leczenia. Znowu potrzebny będzie bowiem proces refundacyjny. Jesteśmy obecnie leczeni suboptymalnie, a potrzebne jest leczenie optymalne. – podsumowuje.
Wygaśnięcie ochrony patentowej dla lenalidomidu pozwoli na automatyczne wejście w ten sam zakres refundacji. W przeciwnym razie, rozszerzenie wskazań dla leków generycznych o 1. linię leczenia, będzie wymagało składania kolejnych wniosków i potrwa co najmniej kilka miesięcy dłużej, a tym samym pacjenci nadal nie będą mieli dostępu do optymalnego leczenia co najmniej do końca przyszłego roku.
Źródło: Piltyka Zdrowotna